Góry :) a dokładniej Beskid Śląski.<br
Środa, 13 sierpnia 2008 Kategoria 50km-100km, w towarzystwie
Km: | 62.00 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 03:30 | km/h: | 17.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Góry :) a dokładniej Beskid Śląski.
Majk przyjechał po mnie z Mysłowic o 8.30 i pojechaliśmy na Dworzec w Katowicach na pociąg do Wisły o 9.02. Po drodze podziwialiśmy nasze nowe seksowne kaski ;P. Niestety przez całą dorgę padała lekka mżawka. Wysiedlismy w Wiśle Uzdrowisko gdzie zaczęła się nasza wyprawa po górach. Przejechaliśmy przez centrum Wisły i cały czas lekkim podjazdem kierowalismy się na południe w stronę Kubalonki. Deszcz padał coraz mocniej, ale my profesjonalni rowerzyści (bo mamy kaski:) nic z tego sobie nie robiliśmy. Po wjechaniu na Kubalonkę - całkiem ciężki podjazd - byliśmy cali mokrzy. Chwila na sprawdzenie mapy i ruszyliśmy czerwonym szlakiem - Głównym Szlakiem Beskidzkim.
Kawałek za Kubalonką w mglistym lesie.

Za Kubalonką czekał nas krótki podjazd, a kawałek dalej dość długi zjazd prosto na Stecówkę, chwila przerwy na sprawdzedznie mapy i pstryknięcie kilku fotek.

Za Stecówką kontynuowalśmy zjad do momentu w którym skończył się asfalt, a zaczynał porządny teren ostro pod górę.

Wyjechaliśmy z lasu na otwarty teren, szkoda że było bardzo pochmurnie i ograniczona widoczność, jednak góry całe w chmurach też mają swój urok :).

Trasa nadal prowadziła pod górę, ale deszcz przestał już padać.

Gdy w końcy doczekaliśmy się drogi w dół, okazała się ona niesprzyjająca szybkim zjazdom :(, była cała wyłożona dość dużymi kamieniami, nasze rowery przeszły w tym miejscu ciężki sprawdzian, jednak zdały go celująco :), hehe a mnie do teraz bolą nadgarstki po tamtym kawałku :). W końcu dojechaliśmy do asfaltu i dalej pnęliśmy się pod górę. Po chwili spotkaliśmy pierwszego turystę, którego mieliśmy okazję jeszcze w spotkać w schronisku na Przysłopie. Nie dało się kontynouwać drogi czerwonym szlakiem na rowerach, więc musieliśmy objechać czarnym i niebeiskim szlakiem kiedy skończył się asfalt. Non stop pod górę jechaliśmy. W końcu kiedy ścieżka zaczynała się naprawdę ciężka naszym oczom ukazało się schronisko na Przysłopie. 957 m.n.p.m. wg. GPS'a turysty, którego mijaliśmy wczesniej. Najwyżej położony punkt jaki osiągnęliśmy. Dodam jeszcze, że słońce nieśmiało zaczęło się przebijać przez chmury :).


Natępnie wróciliśmy drogą, którą przyjechaliśmy, jednak nie wjeżdżaliśmy z powrotem na kamienistą drogę, tylko asfaltem kontynuowaliśmy zjad czarnym szlakiem wzdłuż rzeki Czarna Wisełka. Bez pedałowania jechaliśmy z prędkością 50km/h :). W końcu dojechaliśmy do Jeziora Czermiańskiego. Bardzo się też wypogodziło i musieliśmy zdjąć polary :).

Później po popatrzeniu na mapę, postanowiliśmy pojdechać do Pałacu Prezydenckiego kolejnym ciężkim, na szczęście dość krótkim podjazdem.

Dojechaliśmy do pałacu, i zrobiliśmy mu kilka zdjęć.


Jeszcze zrobiliśmy kilka zdjęć z lądowiska dla helikopterów na otaczający nas krajobraz.




Zjechaliśmy tą samą drogą, a następnie jeszcze niżej do zapory na jeziorze.

Następnie czekał nasz dość długi zjazd do skrzyżowania, przy którym zastanowilśmy się co robimy dalej. Mieliśmy 3 godziny do przyjazdu pociągu, więc Majk znalazł dość ciekawą drogę :). Mianowicie wymyślił, że wjedziemy na Salmopol. Zaczęło się spokojnie, jednak z upływem czasu było coraz ciężej. Cały podjazd miał około 10km. Nie pamiętam innej sytuacji, w której musiałbym zmienić przerzutki na 1-1, co na tym podjeździe 2 razy mi się przytrafiło. Ale daliśmy radę :D Na górze odpoczynek.




A potem karkołomny zjazd :D. Oczywiście pobiłem swój rekord prędkości - 70km/h :D.

Później też cały czas zjeżdżaliśmy aż do Wisły, gdzie czekała na nas zasłużona nagroda :).

W końu o 19.11 wsiedliśmy do pociągu i pożegnalismy się z górami :( ale na pewno tam jeszcze wrócimy :).


W strone słońca :).

Taka ciekawostka, wracając pociągiem zawitaliśmy na chwilę do Piersi ;P.

Po powrocie na dworzec jeszcze pare kilometrów do domu i ciepły prysznic i spać, a Majk musiał jeszcze do Mysłowic zajechać :P.
Majk przyjechał po mnie z Mysłowic o 8.30 i pojechaliśmy na Dworzec w Katowicach na pociąg do Wisły o 9.02. Po drodze podziwialiśmy nasze nowe seksowne kaski ;P. Niestety przez całą dorgę padała lekka mżawka. Wysiedlismy w Wiśle Uzdrowisko gdzie zaczęła się nasza wyprawa po górach. Przejechaliśmy przez centrum Wisły i cały czas lekkim podjazdem kierowalismy się na południe w stronę Kubalonki. Deszcz padał coraz mocniej, ale my profesjonalni rowerzyści (bo mamy kaski:) nic z tego sobie nie robiliśmy. Po wjechaniu na Kubalonkę - całkiem ciężki podjazd - byliśmy cali mokrzy. Chwila na sprawdzenie mapy i ruszyliśmy czerwonym szlakiem - Głównym Szlakiem Beskidzkim.
Kawałek za Kubalonką w mglistym lesie.

Za Kubalonką czekał nas krótki podjazd, a kawałek dalej dość długi zjazd prosto na Stecówkę, chwila przerwy na sprawdzedznie mapy i pstryknięcie kilku fotek.

Za Stecówką kontynuowalśmy zjad do momentu w którym skończył się asfalt, a zaczynał porządny teren ostro pod górę.

Wyjechaliśmy z lasu na otwarty teren, szkoda że było bardzo pochmurnie i ograniczona widoczność, jednak góry całe w chmurach też mają swój urok :).

Trasa nadal prowadziła pod górę, ale deszcz przestał już padać.

Gdy w końcy doczekaliśmy się drogi w dół, okazała się ona niesprzyjająca szybkim zjazdom :(, była cała wyłożona dość dużymi kamieniami, nasze rowery przeszły w tym miejscu ciężki sprawdzian, jednak zdały go celująco :), hehe a mnie do teraz bolą nadgarstki po tamtym kawałku :). W końcu dojechaliśmy do asfaltu i dalej pnęliśmy się pod górę. Po chwili spotkaliśmy pierwszego turystę, którego mieliśmy okazję jeszcze w spotkać w schronisku na Przysłopie. Nie dało się kontynouwać drogi czerwonym szlakiem na rowerach, więc musieliśmy objechać czarnym i niebeiskim szlakiem kiedy skończył się asfalt. Non stop pod górę jechaliśmy. W końcu kiedy ścieżka zaczynała się naprawdę ciężka naszym oczom ukazało się schronisko na Przysłopie. 957 m.n.p.m. wg. GPS'a turysty, którego mijaliśmy wczesniej. Najwyżej położony punkt jaki osiągnęliśmy. Dodam jeszcze, że słońce nieśmiało zaczęło się przebijać przez chmury :).


Natępnie wróciliśmy drogą, którą przyjechaliśmy, jednak nie wjeżdżaliśmy z powrotem na kamienistą drogę, tylko asfaltem kontynuowaliśmy zjad czarnym szlakiem wzdłuż rzeki Czarna Wisełka. Bez pedałowania jechaliśmy z prędkością 50km/h :). W końcu dojechaliśmy do Jeziora Czermiańskiego. Bardzo się też wypogodziło i musieliśmy zdjąć polary :).

Później po popatrzeniu na mapę, postanowiliśmy pojdechać do Pałacu Prezydenckiego kolejnym ciężkim, na szczęście dość krótkim podjazdem.

Dojechaliśmy do pałacu, i zrobiliśmy mu kilka zdjęć.


Jeszcze zrobiliśmy kilka zdjęć z lądowiska dla helikopterów na otaczający nas krajobraz.




Zjechaliśmy tą samą drogą, a następnie jeszcze niżej do zapory na jeziorze.

Następnie czekał nasz dość długi zjazd do skrzyżowania, przy którym zastanowilśmy się co robimy dalej. Mieliśmy 3 godziny do przyjazdu pociągu, więc Majk znalazł dość ciekawą drogę :). Mianowicie wymyślił, że wjedziemy na Salmopol. Zaczęło się spokojnie, jednak z upływem czasu było coraz ciężej. Cały podjazd miał około 10km. Nie pamiętam innej sytuacji, w której musiałbym zmienić przerzutki na 1-1, co na tym podjeździe 2 razy mi się przytrafiło. Ale daliśmy radę :D Na górze odpoczynek.




A potem karkołomny zjazd :D. Oczywiście pobiłem swój rekord prędkości - 70km/h :D.

Później też cały czas zjeżdżaliśmy aż do Wisły, gdzie czekała na nas zasłużona nagroda :).

W końu o 19.11 wsiedliśmy do pociągu i pożegnalismy się z górami :( ale na pewno tam jeszcze wrócimy :).


W strone słońca :).

Taka ciekawostka, wracając pociągiem zawitaliśmy na chwilę do Piersi ;P.

Po powrocie na dworzec jeszcze pare kilometrów do domu i ciepły prysznic i spać, a Majk musiał jeszcze do Mysłowic zajechać :P.
komentarze
Fajnie wam wyszła przedostatnia fota z pociągu , i spoko wypad tak na spokojnie wszystko 100 % rekreacyjnie
skibabike - 10:52 wtorek, 9 września 2008 | linkuj
macie przekichane jak kaczor się dowie, że łaziliście po jego lądowisku :P
a co do ty 'Piersi' - tam mieszka prezydent Mysłowic ;)
pozdrower hose - 23:23 czwartek, 14 sierpnia 2008 | linkuj
Komentuj
a co do ty 'Piersi' - tam mieszka prezydent Mysłowic ;)
pozdrower hose - 23:23 czwartek, 14 sierpnia 2008 | linkuj