Góry :)
Piątek, 31 lipca 2009 Kategoria 50km-100km, w towarzystwie
Km: | 61.73 | Km teren: | 30.00 | Czas: | 03:53 | km/h: | 15.90 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Author Basic | Aktywność: Jazda na rowerze |
Z Oskarem postanowiliśmy zdobyć dzisiaj Równicę i pokręcić się po pobliskich szlakach. Pociągiem o 7.04 podjechaliśmy do Ustronia Uzdrowisko, skąd ruszyliśmy asfaltowym podjazdem na Równicę. Lajtowo poszło, choć myślałem, że będzie ciężko.
zasłaniam swoją klatą wyciąg na Czantorii :P

następnie już terenowym podjazdem na sam szczyt Równicy.
tutaj Oskar popierdala pod górę

Stamtąd cofnęliśmy się kawałek i niebieskim szlakiem kierowaliśmy się na Orłową. Szlak w tym miejscu, a w zasadzie aż do Salmopola, był bardzo ciężki: bardzo wymagajace podjazdy i strome zjazdy, a na drodze w pałę kamieni i korzeni. Póki co jakoś dawaliśmy radę, choć ja w jednym miejscu pchałem rower pierwszy raz w życiu :P.


Niestety w pewnym momencie zgubliśmy szlak, a naszym oczom ukazał się podjazd nie do przejechania, trzeba było pchać rowery :(.

Na górze na szczęście wróciliśmy na szlak, jednak musieliśmy się cofnąć żeby zaliczyć Orłową, gdzie w Chacie zrobiliśmy przerwę na posiłek.

Następnie ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem na Trzy Kopce po drodze podziwiając widoki.



Z Trzech Kopców kierowaliśmy się tym razem żółtym szlakiem na Przełęcz Salmopolską. Na tym odcinku znów kilka razy pchaliśmy lub nieśliśmy nasze koła. Do tego ktoś nieustannie rzucał nam kłody pod nogi :)


W końcu udało się nam wyjechać na asflatową drogę na Salmopol, którą się udaliśmy w górę i po chwili osiągnęliśmy ten szczyt.

Zjeżdżając z Salmopolu wreszcie mieliśmy okazję rozwinąć prędkość ponad 20km/h :D. Ja osiągnąłem tam 68km/h, o 2 mniej niż mój rekordzik. Zjeżdżalismy w kierunku Szczyrku, następnie kierowalismy sie ulicą na Żywiec, gdzie zdążyliśmy akurat na pociąg o 17.30. Niestety w pociągu ostatni wagon, przeznaczony dla większych bagaży i rowerów, był zajęty przez sporą grupkę "młodzieży", więc musieliśmy się gnieść z 3 rowerami (jeszcze jeden spoko ziomek z Częstochowy się dołączył:D) w przejściu między przedziałami. Ale fajnie było :P. Powrót do domu gdzieś przed 20. Było zajebiście, ale współczuję Oskarowi, że musiał jeszcze na noc do roboty iść :(.
zasłaniam swoją klatą wyciąg na Czantorii :P

następnie już terenowym podjazdem na sam szczyt Równicy.
tutaj Oskar popierdala pod górę

Stamtąd cofnęliśmy się kawałek i niebieskim szlakiem kierowaliśmy się na Orłową. Szlak w tym miejscu, a w zasadzie aż do Salmopola, był bardzo ciężki: bardzo wymagajace podjazdy i strome zjazdy, a na drodze w pałę kamieni i korzeni. Póki co jakoś dawaliśmy radę, choć ja w jednym miejscu pchałem rower pierwszy raz w życiu :P.


Niestety w pewnym momencie zgubliśmy szlak, a naszym oczom ukazał się podjazd nie do przejechania, trzeba było pchać rowery :(.

Na górze na szczęście wróciliśmy na szlak, jednak musieliśmy się cofnąć żeby zaliczyć Orłową, gdzie w Chacie zrobiliśmy przerwę na posiłek.

Następnie ruszyliśmy dalej niebieskim szlakiem na Trzy Kopce po drodze podziwiając widoki.



Z Trzech Kopców kierowaliśmy się tym razem żółtym szlakiem na Przełęcz Salmopolską. Na tym odcinku znów kilka razy pchaliśmy lub nieśliśmy nasze koła. Do tego ktoś nieustannie rzucał nam kłody pod nogi :)


W końcu udało się nam wyjechać na asflatową drogę na Salmopol, którą się udaliśmy w górę i po chwili osiągnęliśmy ten szczyt.

Zjeżdżając z Salmopolu wreszcie mieliśmy okazję rozwinąć prędkość ponad 20km/h :D. Ja osiągnąłem tam 68km/h, o 2 mniej niż mój rekordzik. Zjeżdżalismy w kierunku Szczyrku, następnie kierowalismy sie ulicą na Żywiec, gdzie zdążyliśmy akurat na pociąg o 17.30. Niestety w pociągu ostatni wagon, przeznaczony dla większych bagaży i rowerów, był zajęty przez sporą grupkę "młodzieży", więc musieliśmy się gnieść z 3 rowerami (jeszcze jeden spoko ziomek z Częstochowy się dołączył:D) w przejściu między przedziałami. Ale fajnie było :P. Powrót do domu gdzieś przed 20. Było zajebiście, ale współczuję Oskarowi, że musiał jeszcze na noc do roboty iść :(.